wtorek, 8 maja 2012

dobry obywatel


Nocna przejażdżka rowerem. Tak, moja przejażdżka. 
Jadę więc Krakowskim Przedmieściem, godzina 01:00. Mijam straż miejską, potem policję. Kolejną. Kolejną.
Jadę dalej. 
Przy przystanku PLAC ZAMKOWY jeden z jeżdżących tam i z powrotem radiowozów dogania mnie i pan policjant daje mi znak, żebym się zatrzymał. Zatrzymuję się, wyciągam słuchawki z uszu.


Pan policjant pyta skąd jadę. (A przecież o wiele ciekawsze jest dokąd jadę!) Odpowiadam. On pyta skąd konkretnie. Odpowiadam (trochę naginając jeden z faktów, ale tylko po to, żeby zaśmiać się potem w duchu).  On na to, że jest zimno. Ja na to, że owszem, a ja bez czapki i proszę - co za czuprynę mam na głowie. On na to czy spożywałem alkohol. Ja, że nie. On na to czy mam dokument, ja że oczywiście. Daję. Sprawdza i przekazuje koledze, który wpisuje moje dane do jakiegoś notesu. Pierwszy tymczasem mówi, że sprawdzimy kontrolnie poziom alkoholu. Łobuz. Wyciąga alkomat. Ja na to, że bardzo chętnie, bo nigdy tego nie robiłem, ale czy to jest aby na pewno czyste? On mówi, że tego się nie dotyka, tylko się dmucha. Super. Uprzedzam, że jestem chory. Nie szkodzi. Dmucham. Piszczy i przestaje (urządzenie, nie policjant). Wszystko w porządku! Kto by pomyślał. Na to drugi kończy spisywać dane i pyta czy jestem spokrewniony z byłym prezydentem Warszawy. Uczył się chłopak historii. Mówię, że nie - chyba, że o czymś nie wiem. 

Po wszystkim ruszyłem dalej, do siebie. Jazda przez most to zawsze wyjątkowo przyjemna chwila, zwłaszcza z Radiohead w uszach i wielkim, zamglonym księżycem w oczach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz