poniedziałek, 25 czerwca 2012

bar na stalowej




Oburzenie. Po ostatnim egzaminie tej sesji i po najgorszej w historii rozmowie o pracę  (nie polecam tego typu wyzwań po tygodniowej nauce! kreatywność myślenia spada poniżej zera), głodny jak wilk postanowiłem zjeść sobie obiad w słynnym barze mlecznym na Stalowej . Frytek nie było, zamówiłem więc podsmażane ziemniaki i pierogi ze szpinakiem. I kompocik za 2 zł. Po jakichś dziesięciu minutach dostałem danie, na które rzuciłem się trzęsąc uszami z głodu. Jakież było moje rozczarowanie! Kolejny raz dałem się nabrać - jak głupi nie spytałem "czy to, że na tablicy z menu napisane jest PIEROGI ZE SZPINAKIEM znaczy, że dostanę pierogi ze szpinakiem? czy może z CEBULĄ albo PIECZARKAMI (których, jak chyba nie muszę podkreślać, nie znoszę)? A może - na bogato - i z tym, i z tym?". Było na bogato. 

1 komentarz: