"Warszawa. Dumne miasto gospodarz uefa euro 2012". Wszystko się
zgadza, ale po co to "dumne"? A jeśli już musi być dumnie to nie
rozsądniej po niż przed...? O tym całym zamieszaniu, oburzeniu i „igrzyskach zamiast chleba”
dużo można by napisać, ale ponieważ napisano, i powiedziano już wszędzie, nie
będę dokładał swojej cegiełki.
Na razie czekam. W piątek pierwszy mecz. A ja, chociaż planowałem
zabarykadować się u siebie i oddać nauce do egzaminów (albo, co bardziej
prawdopodobne, obejrzeć wreszcie drugi sezon Rodziny Borgiów!) postanowiłem tymczasem wypuścić się na miasto. Do
OKIENKA na frytki. Myślę, że nie obędzie się bez kilku przygód, a to zawsze
jakiś materiał na tekścik[1]. Zżera mnie ciekawość jak
to wszystko będzie wyglądało. Bardziej niż to, kto komu strzeli gola, ciekawi
mnie życie miasta, afery, kto komu da w mordę i czy z jakiegoś powodu czy bez... Zresztą nasz premier powiedział dziś (słyszałem w radio), że wygra
Polska (a jakby jej się jakimś trafem nie udało to Hiszpania), więc i tak
wszystko już wiadomo.
Poza tym ważny dziś dzień – skończyły się zajęcia. Czwarty rok
studiów za mną (prawie, ale zakładam, że
jakoś zdam egz.). Smutno i straszno. Ostatni był dzisiaj wykład z teorii
literatury, na którym wykładowczyni w pięknym stylu zdekonstruowała podstawowe
założenia krakowskiej szkoły literaturoznawczej spod znaku Nycza. Imponujący
zabieg! Zawsze sprawia mi przyjemność słuchanie krytyczno/dekonstruujących
wywodów, chociaż jednocześnie uświadamia mi to przy okazji wąskość mojego
horyzontu myślowego. Ale trudno, na szczęście nie mam ambicji (ani możliwości) pracować naukowo. A na normalne życie mój horyzont, mam nadzieję, starczy.
pytania głupie, ale odpowiedzi i mina w 3:57 - prawie tak dobre jak jego rysunki
[1]
Dostaję z wielu stron (często całkowicie niespodziewanych) sygnały,
że ten blog cieszy się sympatią kilku osób, co niezmiernie mnie cieszy i daje
motywację, której zresztą wcale nie potrzebuję, do pisania. Sytuacja jest zatem niezła, skoro ja lubię pisać i są ludzie, którzy lubią czytać, nieprawdaż?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz