sobota, 22 grudnia 2012

Szpital Praski p.w. Przemienienia Pańskiego. 03-401 Warszawa, ul. Al. Solidarności 67


Dawno nie pisałem, za co osoby, które tu zaglądały serdecznie przepraszam. Mam jednak dość mocne usprawiedliwienie, mianowicie ostre zapalenie wyrostka robaczkowego, który - jakby tego było mało - pękł mi... Szczegóły pozostawiam na boku. Ponieważ ten blog dotyczyć miał Pragi i mojego życia tu, chcę wspomnieć w kilku słowach o szpitalu, do którego zawiozła mnie na początku grudnia, w piękny sobotni wieczór, karetka pogotowia (niestety nie na sygnale). Wtedy jeszcze nie było wiadomo, że to wyrostek. Całe szczęście, że w taki właśnie sposób trafiłem na ostry dyżur, bo, gdyby nie przywiozła mnie karetka, pewnie czekałbym - jak to zwykle bywa - ładnych kilka godzin. A tymczasem po 20 minutach zaczęła się seria badań: pobieranie krwi, usg, rentgen, etc. Po 2-3 godzinach leżałem już pod kroplówką na oddziale chirurgii. Chyba dopiero następnego dnia, już po operacji, uświadomiłem sobie, że otaczają mnie (niemal) luksusowe warunki (jak na szpital...). Wtedy też dowiedziałem się, że znajduję się w dobudowanej w 2011 roku części szpitala praskiego. Sale mieszczą 3 łóżka (sic!), przy każdym stoi pojemna szafeczka, a nad głową każdego pacjenta takie coś z lampką, guzikiem, który "wzywa" pielęgniarkę i gniazdkami kontaktowymi. Na każde dwie sale - jedna łazienka z prysznicem, czyste, z papierem toaletowym, z deskami klozetowymi (wspominam o tym, bo dzień po wyjściu ze szpitala trafiłem do przychodni [w starej części tegoż budynku], w której deska na kiblu to jedynie marzenie...). Żeby pooglądać telewizję trzeba było wrzucić do specjalnego urządzenia 2 zł (za godzinę). Wspaniały pomysł, dzięki któremu nie byłem skazany na hałas. Tylko tuż po tym, jak pierwszy raz trafiłem do sali, w której przeleżeć miałem kilka dni, mój "współlokator", zidiociały, prawicowy oszołom, rasista i cham, włączył film, który niemal doprowadził mnie do obłędu - Hellboya 2. Coś makabrycznego. Nie polecam tego filmu, zwłaszcza, kiedy czeka się na operację, leżąc pod kolejnymi kroplówkami.
Zabawnym (choć równie strasznym) akcentem były wszechobecne obrazki przedstawiające JPII (być może tak naprawdę to one uzdrawiają pacjentów?), nie wspominając już, rzecz jasna, o krzyżach... 


Chciałbym w tym miejscu ostrzec wszystkich przed lekarzem, u którego byłem dzień przed tym jak trafiłem do szpitala, i który nie rozpoznał, że coś jest nie tak z moim wyrostkiem. Nazywa się Rafał Uniczko, pracuje jako internista w Centrum Medycznym Medrun na Niepodległości 107/109. Bardzo sympatyczny człowiek, ale - jak się zdaje - niezbyt kompetentny...

A na Stalowej nowe latarnie na nowych chodnikach. AMERYKA!


4 komentarze:

  1. chirurga poznasz po bliźnie. ładnie Ci zrobili? mnie ciął chyba artysta, po czterech latach prawie nic nie widać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie powiedziałbym, że ładnie... ale trudno mi powiedzieć, bo nie bardzo mam porównanie. na pewno ładniej niż ma mój tata, któremu wycięli 20 lat temu ;)

      Usuń
  2. i oczywiście - ślę wyrazy współczucia. widziałam Cię na ikapowej wigilii i zastanawiałam się, czemuś taki markotny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki.

      na wigilii miałem zły humor, tak się jakoś złożyło... poza tym, abstrahując od humoru, byłem rozczarowany, że nikt nie założył togi, że tylko raz przeczytali ten tekst po łacinie i w ogóle... tradycja ikpowej wigilii umiera pod nowymi rządami

      Usuń