My są sorry, very sorry,
My jesteśmy
agresory,
My jesteśmy
banda drabów,
Napadamy na
Arabów,
Napadamy bez
pardonu,
Choć ich
tylko sto milionów.
W sposób
niecny i zdradziecki
Zabraliśmy
sprzęt sowiecki,
Niosąc
tyfus, wszy i lues,
Zajechaliśmy
pod Suez,
Plując,
trując, deprawując
Postępowe
ich poglądy,
Gwałcąc
dzieci i wielbłądy[1]
[1] Szymon Laks, Dziennik pisany w biały dzień,
Oficyna Poetów i Malarzy, Londyn 1981., cyt. za:
Antoni Marianowicz, Pchli targ po remoncie, s. 40.
Antoni Marianowicz, Pchli targ po remoncie, s. 40.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz