Dziś rano, o nieludzkiej godzinie (10.40!), obudził mnie dźwięk domofonu. Pomyślałem, że to
listonosz, zerwałem się więc i pobiegłem otworzyć. Nie zdziwiłem się jednak
jakoś szczególnie, kiedy na klatce usłyszałem za to znajomy już głos pani
Jadzi. Przyszła do mnie, tym razem z jakimś facetem, straszliwie sapiąc (kilka
pięter robi swoje..) i stwierdzając pół-żartem, że będę miał zdrowe serce
wchodząc codziennie po tych schodach.
Nie obyło
się niestety bez krótkiego wykładu, a raczej lektury fragmentu z gazetki, którą
mi pani Jadzia specjalnie przyniosła (Ateizm
w natarciu?). Otóż jakiś czeski (sic!) fizyk uwierzył w Prawdę! Miał to być
przykład tego, że nawet nie byle jaki umysł ją przyjmuje. Brzmiało to
wszystko groteskowo, bo tym samym sugerowało, że dla ludzi „prostych”, bez
wykształcenia, wiara jest łatwiej przyswajalna a zatem wiąże się z naiwnością…
Zostałem też
zaproszony na jakiś zjazd czy coś w tym stylu. Bardzo podobał mi się sprytny argument,
że dla kulturoznawcy to na pewno bardzo ciekawe. Na pewno, na szczęście nie dla
każdego. Wykręciłem się sesją. Wygląda jednak na to, że pani Jadzia będzie
teraz krążyć wokół mojej okolicy…
Na swój
sposób podziwiam ich, bo w tym swoim szaleństwie są naprawdę konsekwentni. To
nie jest czysta hipokryzja, jak u większości tzw. wierzących – oni naprawdę tę
nieszczęsną Biblię czytają, znają i stosują się do jej zaleceń (oczywiście w swojej interpretacji). Poza tym odnoszę wrażenie, że naprawdę wierzą w to,
że gdyby wszyscy zostali świadkami Jehowy, świat byłby miejscem wiekuistego
szczęścia. I robią coś w tym kierunku, a to chyba godne pochwały.
Och, do nas też przychodzą. U nas dom otwarty, byli świadkowie, ewangelicy, ksiądz po kolędzie. Kawę/herbatę każdy dostanie jak już się wdrapie na 4 piętro.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńto może ja też kiedyś bym się wdrapał na herbatę! :>